Górskim potokiem przez gęsty las Płynęła woda i płynął czas Płonęło serce iskrą wśród gwiazd Błogosławiła Kalina nas Ogień i woda żywioły dwa Ty jesteś potop a pożar ja Tylko osobno razem za nic Piekło i niebo, radość i łzy
Ogień i woda


Kategoria z nazwiskami osób współautorów

Górskim potokiem przez gęsty las Płynęła woda i płynął czas Płonęło serce iskrą wśród gwiazd Błogosławiła Kalina nas Ogień i woda żywioły dwa Ty jesteś potop a pożar ja Tylko osobno razem za nic Piekło i niebo, radość i łzy

Jest muśnięciem skrzydeł motyla Nie otwieraj oczu, niech trwa Bo to moment, gdy się pochyla Niebo nad tobą, nie ja I to ciepło, to nie ust dotyk To jest promień, symfonia warg Łatwopalny jesteś mój złoty Mogę z tobą spłonąć

Kiedy zechcesz odejść Nie zakwitnę różą I nie zranię kolcem Wonią nie odurzę Kiedy zechcesz odejść Nie będzie błagania Spłynie po policzku Jedna łezka mała Kiedy zechcesz odejść Zrób to szybko proszę Drzwi zamknij za sobą Gdy opuszczę oczy Zostaw
Od Gór Pieprzowych Poprzez wąwozy Śpiew słychać nocą Ludzie się tłoczą Przy świętym żłobku Każdy Dzieciątku Co ma cennego Z serca całego Laj, laj, laj, laj Pięknie mu graj Ho, ho, ho, ho Kochajmy Go Damy Mu gruszek Damy jabłuszek
Wreszcie zmusiłaś mnie ziemio Przez poetów zwana matką ojczyzną Bym określił bez sztuki uników Pogląd swój na twoją rzeczywistość Chcesz bym w mózgu swego zakamarkach Stworzył jakąś śmiałą deklarację Opowiedział się za albo przeciw Całkiem prosto, całkiem jednoznacznie A ty
Urodziłeś się – to fakt, co tu kryć Zapijałeś mlekiem się aż do krwi Nagle wysechł strumień szczodry Pierś odjęto ci od mordy Samo życie dało ci na odlew w pysk Tak stopniowo dorastałeś – psia go mać Zabroniono Ci