Biel papieru nie jest przypadkowa Podobnie ciemny orzech głowy węża Pod skórą piersi spłonęła piwonia Z śmiertelnym krzykiem, że z ciebie bluźnierca Za drzwiami stoi armia trudnych pytań Nie wiem czy w tę czy w tamtą stronę Jak długo jeszcze
Przypisane artukuły:
Ogród Luizy, albo wstęp do poezji
Wchodząc do ogrodu nie bardzo Luizy W ostępy nie bardzo migotliwych wzruszeń Przeszyci światłem pękających gruszek Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny Zakwitły wierszem, ze zdwojoną siłą Leśmian i burzan w cienistym ogrodzie Że wpuszczony w maliny postronny przechodzień Nawet nie
Czarownica
Pożądliwi widowiska, krwi bezbożnej dziewki Eksplodują wściekle jadem czarnej nienawiści Wieńcem z jeżyn i tarniny umaili skronie Patrzcie ludzie jak na stosie czarownica płonie Śmiech na gębach zczerwieniałych, a gdzie niegdzie trwoga Zapalimy święty ogień, pochwalimy boga Niech oczyści się