Za oknami dzień Wstaje szósta pięć Już zegara rytm Eksploduje w krzyk W mojej głowie sen W drzazgi rozpadł się Wiem, że muszę wstać Z życiem ostro grać ref. A przecież przed chwilą Nie istniał horyzont Miękki biały kokon –
Przypisane artukuły:
Lot na księżyc
Realny świat to ściany dookoła Ze słońcem lampy że się mylą pory dnia Krążę jak ćma do blasku przytulona Czekam by nocą móc odlecieć w stronę gwiazd Na jednej z nich ty czekasz wymyślony Sklejony z kolorowych skrawków chwil Nieosiągalny
Wolność
Jest oddechem wiatru Bywa darem chwili Jest w otwartej bramie W biegu bez przyczyny Skryta w śmiechu dziecka Ponad granicami Nie zna kresu, miejsca Modli się za nami Bo Wolność To powietrza haust dla płuc Bo Wolność To kaganiec zdjęty
Taniec Hiszpański
Znów kolejna przyszła zima Burym śniegiem spopielała Cmentarz krzyżem odznaczyła Zbladły fotografie w ramach Znowu jestem starszy o te Liście na wpół przysypane Znów sam sobie odpowiadam Na pytania niezadane Co zrobiłem, że czasem nad ranem Coś jak zgaga nie
Zozolinka

Niegłupia, samotna jak palec Wśród mebli, ścian i podłogi Z widokiem na przyszłość za szybą Kolejny papieros, choć szkodzi SOS wypisuje na Google A pająk wiadomość rozsyła Że pustka, że walka ze smutkiem Że czeka, że źle, a czas mija
Królowa nocy

Nie lubię wstawać wcześnie, gdy Tłum kłębi się na trotuarze Zamiatać schody kończy cieć Śpią przewrócone stołki w barze Królowa nocy – mówią gdy Rozkwitam w świetle neonowym I zamykają z trzaskiem drzwi Pracoholicy nałogowi Noc jest jak stado Zeppelinów