Mówię do Ciebie cicho tak cicho jakbym świecił I kwitną gwiazdy na łące mojej krwi Stoi mi w oczach gwiazda twojej krwi Mówię tak cicho aż mój cień jest biały Jestem chłodną wyspą dla twojego ciała które upada w noc
Przypisane artukuły:
Song o rozstaniu
Poznałam go, gdy jesień o liście z wiatrem wieczornym grała, va banque. I nie był pierwszym na mojej liście, Panów z którymi poszłabym w Świat. W tym swoim płaszczu śmiertelnie szarym że się rozpływał chwilami w mgle. Nie był bynajmniej
Jak deszcz
Przemieniona w suchą trawę Głosem świerszcza, słońca gniewem Ostra, szorstka i kłująca Nie przytulisz mnie do siebie Kiedyś miękka, kolorowa Jak motyla skrzydeł dotyk Dziś spłowiała w niebo sterczę Dumny badyl, chwastu dotyk Patrzę w górę, a tam chmury Kształty
Przed progiem (Pomiędzy)
Powiedzcie Gdzie teraz iść Powiedzcie Jak dalej żyć Kiedy odeszła wiara W czterech kątach pokoju Tylko szczypta popiołu Nie dopita herbata Sen gdzieś został za progiem Cisza głaszcze po głowie A samotność zabrania Opuszczania mieszkania Świat mi się rozbił Jak
Drzwi wpółuchylone… [Drzwi domyka cisza]
Drzwi domyka cisza Sterylna jak popiół Chłodna, bezlitosna Jak ostrze sztyletu Ciemność dom wypełnia Martwym swym oddechem Myśl wysysa pustka Przeraźliwym echem A przecież odszedłeś Drży odgłos twych kroków Furtkę zatrzasnąłeś Engram na obłoku Pamięci pod powiek Sklepieniem bez miary
Licho
Nie trzeba mnie wyganiać, nie trzeba mnie odpychać! Obejmę jabłoń za szyję, zacznę z jabłonią usychać, zapłaczę nad agrestem, przejdę się malinami, będą skurczone liście, jagody z czarnymi plamami. Nie trzeba mnie wyganiać! Szparagi wyginą suche, do grząd cienistych truskawek