Ktoś lubi morza szum i na plaży słońca żar Ktoś inny by w hamaku leżąc spędzał czas Każdy ma hopla wierzcie mi Coś co po nocach mu się śni I ja mam także to, co wprawia mnie w słodki trans
Modlitwa wędrowca
Panie mój na niebie, czemuś w swej szczodrości Udzielił mi daru wielkiej samotności Który raz już liście na Ziemię spadają Trawy szyję kosie śmiertelnej podają Błądzą po przestworzach ptaki moich dłoni Serce się wyrywa, rącze stado koni Szybuję w przestworzach
Modlitwa do rodzinnego domu
Bądź pochwalony domu Od fundamentów ceglany Z wiekiem mi brązowiejesz Spatynowiałeś mchami Schodów cztery, tak wiele Moich małych porażek Tu kiedyś zszedłem na padół Na beton codziennych zdarzeń Lecz zawsze mogłem wrócić Bezpieczny w ramionach twych drzwi Chwała ci domu
Młode wilki
Głodne wilki, przyszłość narodu Wolni od zmartwień, byle do przodu Biznes i giełda, forsa i radość To idzie młodość, to idzie młodość Łokcie z kamienia Zęby ze stali To kapitalizm To kanibalizm Wilki samotne i wilki stadne Prężne i czułe,