Kolorowych świateł tęcza gaśnie już I po nas ślad nie pozostanie wnet na scenie Taneczny czar, jak szkiełka blask W kalejdoskopie potrząśniętym się rozsypie Ale zanim pożegnamy się Póki muzyki echo błąka się po sali To przecież ten ostatni raz
Przypisane artukuły:
Pejzaż wczesnowiosenny albo Golgota Polska
W otwartym oknie wiatr zamilczał Kwantami woni ucichł w nozdrzach Wczesnowiosenny zapach ziemi Spalonej trawy gorzki posmak Świat za oknami brudno znany Jak rzeczywistość w prozie Zoli Polska Golgota burym cieniem Jak guz złośliwy rośnie, boli A za oknami tak
Ostatni rejs
Dokąd żeglują obłoki Nad Ziemi dnem zawieszone Tak wyważone jak marmur Majestatyczne jak śmierć Dokąd żeglują obłoki Okręty nieokreślone Nisko nad raf widnokręgiem Mewy ostrzega krzyk Dla kogo słychać dzwonu Dźwięk co narasta jak wieża Z kości słoniowej nad brzegiem
Od Gór Pieprzowych
Od Gór Pieprzowych Poprzez wąwozy Śpiew słychać nocą Ludzie się tłoczą Przy świętym żłobku Każdy Dzieciątku Co ma cennego Z serca całego Laj, laj, laj, laj Pięknie mu graj Ho, ho, ho, ho Kochajmy Go Damy Mu gruszek Damy jabłuszek
Poległym na pierwszej linii frontu walki z życiem
Urodziłeś się – to fakt, co tu kryć Zapijałeś mlekiem się aż do krwi Nagle wysechł strumień szczodry Pierś odjęto ci od mordy Samo życie dało ci na odlew w pysk Tak stopniowo dorastałeś – psia go mać Zabroniono Ci
Najlepsza mama
Na niepowodzenia Tabliczkę mnożenia Na rozbity nos Na rozwiany włos Na łzy i na śmiech Gdy dokuczy pech Na wszystko co złe To najlepszy lek Ref. Plaster na odciski Obiekt na uściski Studnia cierpliwości Sto funtów miłości Lekarstwo na nudę