Górskim potokiem przez gęsty las Płynęła woda i płynął czas Płonęło serce iskrą wśród gwiazd Błogosławiła Kalina nas Ogień i woda żywioły dwa Ty jesteś potop a pożar ja Tylko osobno razem za nic Piekło i niebo, radość i łzy
Ogień i woda

Górskim potokiem przez gęsty las Płynęła woda i płynął czas Płonęło serce iskrą wśród gwiazd Błogosławiła Kalina nas Ogień i woda żywioły dwa Ty jesteś potop a pożar ja Tylko osobno razem za nic Piekło i niebo, radość i łzy
Kiedy zechcesz odejść Nie zakwitnę różą I nie zranię kolcem Wonią nie odurzę Kiedy zechcesz odejść Nie będzie błagania Spłynie po policzku Jedna łezka mała Kiedy zechcesz odejść Zrób to szybko proszę Drzwi zamknij za sobą Gdy opuszczę oczy Zostaw
Wreszcie zmusiłaś mnie ziemio Przez poetów zwana matką ojczyzną Bym określił bez sztuki uników Pogląd swój na twoją rzeczywistość Chcesz bym w mózgu swego zakamarkach Stworzył jakąś śmiałą deklarację Opowiedział się za albo przeciw Całkiem prosto, całkiem jednoznacznie A ty
Cieniem jesteś nawet we śnie Nieodłączna, przy mnie wciąż Niewidzialna nić nas łączy – nikt nie widzi Nie rozdzieli nas rzek ludzkich bystry prąd Choć nie patrzysz w oczy mi Dotyk dłoni obcy ci Dzieli przestrzeń nas i czas Miłość
Ja jestem wilk nikogo się nie boję Groźna biel zębów błyska kiedy chcę Zimą wataha bo tak mi wygodnie Latem samotny biegnę w bujny step Rodzinne stado nie chce być posłuszne Kłami wymuszam posłuch ma być tak Jak najmocniejsza żąda
Zostaw latarń krąg za sobą Po omacku zejdź na brzeg Wejdź do łodzi ciemną nocą Zanurzony popłyń w cień Nigdzie gwiazdy, ni księżyca W nieskończoność obierz kurs To dla ciebie ta muzyka Jednostajny fali plusk Nieznajome mijasz brzegi Niespokojny ptaków