Wchodząc do ogrodu nie bardzo Luizy W ostępy nie bardzo migotliwych wzruszeń Przeszyci światłem pękających gruszek Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny Zakwitły wierszem, ze zdwojoną siłą Leśmian i burzan w cienistym ogrodzie Że wpuszczony w maliny postronny przechodzień Nawet nie
Ogród Luizy, albo wstęp do poezji
