Nasze dłonie, skrzydła ptasie Tak je łatwo gestem spłoszyć Trzeba ciszy, osobności Cierpliwości by oswoić Zbędne słowo i odlecą By nie wrócić nigdy więcej Snuję srebrną sieć intrygi By skrępować płoche ręce Już się palce slątały jak bluszcze zielone W
Przypisane artukuły:
Zamiast słów
Zamiast słów Ciepło ust Zamiast skarg Dotyk warg Zamiast dni Tupot chwil Zamiast gry Pasjans mgły Nie odwracaj perspektywy Pozwól, niech stopnieje lód Obojętność rani serce Ostry nóż Wyjmij z głowy gwóźdź sumienia Plewy wstydu rzuć na wiatr Zamknij oczy
Za wiele
Za wiele aniele Za wiele o wiele Ze szczęścia utkanej tej mgły Za wiele o wiele Za wiele aniele Za długo o wiele błądzimy Za wiele aniele Za wiele o wiele Za sennych współzwierzeń do dna Za wiele o wiele
Piosenka dla rudej dziewczyny
To nie był pożar, ani grom To tylko serce biło we mnie Mocnym staccato prędkiej krwi I pożądania ostrym werblem I miedzią planet, ogniem gwiazd Wybuchem mgławic rozjątrzonych Na własność chwili chciałem być W płomieniach włosów spopielony Jak zapach mięty,
Ogień i chłód
Jest muśnięciem skrzydeł motyla Nie otwieraj oczu, niech trwa Bo to moment, gdy się pochyla Niebo nad tobą, nie ja I to ciepło, to nie ust dotyk To jest promień, symfonia warg Łatwopalny jesteś mój złoty Mogę z tobą spłonąć
Bądź na tak
Jak liść na wietrze, rysunek we mgle Gdy dotknę zaraz nikniesz gdzieś Bliski o ciepło, odległy o gest Niby na tak, a jednak nie Jak beztroski żart, niewąchany kwiat, jak smuga cienia Plątasz z jawą sny, znikasz by znów być,