Ach jak chciałbym być ptakiem A najbardziej bocianem Na świat bym patrzył z wysoka Na dachu mając mieszkanie Dzieciom przynosił rodzeństwo Braciszka lub siostrzyczkę A wakacje bym spędzał W cieniu piramid w Egipcie Ale nie będę bocianem Bocian francuski ma
Przypisane artukuły:
Otwórzcie drzwi
Patrzysz na skrawek nieba Zazdrościsz białym obłokom Lecieć swobodnie w górze Chciałbyś jak babie lato Nie nosisz hiszpańskich butów Na szyi nie masz łańcucha Wystarczy tylko się nie bać Wystarczy użyć klucza Nie bójcie się Odrzućcie strach Zamknięte drzwi Otworzyć
Ogień i woda
Górskim potokiem przez gęsty las Płynęła woda i płynął czas Płonęło serce iskrą wśród gwiazd Błogosławiła Kalina nas Ogień i woda żywioły dwa Ty jesteś potop a pożar ja Tylko osobno razem za nic Piekło i niebo, radość i łzy
Mój dzień
Dzień za oknem już wstał, bladą iskrą się tli Papierosem porannym zadymił Dzień się snuje, a tam, świat za szybą gdzieś znikł Umarł pejzaż na szarość płuc drzew Dzień za oknem już dziś, zrobił poranne – sik Machną ręka na
Modlitwa do rodzinnego domu
Bądź pochwalony domu Od fundamentów ceglany Z wiekiem mi brązowiejesz Spatynowiałeś mchami Schodów cztery, tak wiele Moich małych porażek Tu kiedyś zszedłem na padół Na beton codziennych zdarzeń Lecz zawsze mogłem wrócić Bezpieczny w ramionach twych drzwi Chwała ci domu
Mgła
Mgła – gdzieś odezwał się pierwszy ptak Latarń oczy – złoty krąg, bo mgła Nie ma nas, lecz chodzimy we mgle Długo już, bo tak łatwo zbłądzić w mgle Tylko puls – radar serca w mgle Chłodno tak, mgła osiada