Księżyc przestrzeni zapałka Ratusza lichtarz podpalił Ukrzyżowane nad głową Niebo przybite gwiazdami Uliczki ze strachu rude Wtulają się kamieniami I otwierają na przestrzał Bezgłośne krzyku bramami Pośrodku takiej nocy Że tylko w zęby tłuc Co robisz na ulicy Samotny Bruno
Kategoria z nazwiskami osób współautorów
Przypisane artukuły:
Ogród Luizy, albo wstęp do poezji

Wchodząc do ogrodu nie bardzo Luizy W ostępy nie bardzo migotliwych wzruszeń Przeszyci światłem pękających gruszek Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny Zakwitły wierszem, ze zdwojoną siłą Leśmian i burzan w cienistym ogrodzie Że wpuszczony w maliny postronny przechodzień Nawet nie
Monolog z Sartrem
Dopiję kawy ostatni łyk Papieros zgaśnie, gdzieś trzeba wyjść Coś trzeba zrobić, by przetrwać dzień By się nie rozbić na tysiąc szkieł Egzystencja to gra Pan to znał monsieur Sartre Rozpadł się domek z kart Na nic w rękawie as
Miętowy kot

Gdy będzie tak blisko dotyku rąk Pomiędzy zamruczy miętowy kot Cichutko nastroszy zieloną sierść Popatrzy łakomie, jakby chciał zjeść Ode mnie do ciebie miętowy kot Bursztyny ma w oczach miętowy kot Puszysty dmuchawiec miętowy kot Ode mnie do ciebie miętowy
Jak kamień
Chcesz we mnie znaleźć miękkość mchu We włosach uwić gniazdo Bym ptakiem była twego snu Latarni morskiej gwiazdą Lecz zbyt gwałtownym czynisz lot W rezerwat mego ciała W zbyt czuły punkt chce trafić grot Gdy niesie go twa strzała ref.
Czarownica
Pożądliwi widowiska, krwi bezbożnej dziewki Eksplodują wściekle jadem czarnej nienawiści Wieńcem z jeżyn i tarniny umaili skronie Patrzcie ludzie jak na stosie czarownica płonie Śmiech na gębach zczerwieniałych, a gdzie niegdzie trwoga Zapalimy święty ogień, pochwalimy boga Niech oczyści się

