Schowajmy się razem w półcieniu skojarzeń Nie róbmy nic więcej – po co nam?
Przypisane artukuły:
List do Robinsona
Wymyśliłam cię mój Robinsonie Chyba szatyn i oczy zielone Naturalnie wrażliwy i czuły „Stań się” rzekły gitary mej struny Za czwartym zakrętem I za drugą górą Gdzie się dach optymizmem zieleni Igłą kompasu – sercem Znajdziesz mnie, jeśli zechcesz Robinsonie
Tak niewiele
Kiedy cisza Cię wypełni Jak w klepsydrze drobny mak Daj się ciszy zakorzenić Bólem samotności w nas Potem się wsłuchajmy w siebie Po powieki aż do warg Poczujemy grawitację Chęć zbliżenia dwojga ciał Posłuchajmy razem ciszy Liczmy gwiazdy raz po
Otwórz serce
Mieszkańcu glazurowych grot Pierwotny łowco białych fok Namiętny trzebicielu kniej Przebiegły zatruwaczu rzek Pasterzu metalowych stad Tyś asfaltowych ścieżek pan Ty możesz gestem słabych rąk Zapalić atomowy stos Otwórz serce, otwórz drzwi Zejdź z betonu, poczuj rytm To jest miękkość
Kiedyś dopłynę
Na wyspie z deszczu, mgieł i skał Gdzie mieszka szelest, sen i wiatr Tam zamieszkać chcę, choćby we śnie Czy zabierzesz mnie w ten dziwny rejs?
Monolog z Sartrem
Dopiję kawy ostatni łyk Papieros zgaśnie, gdzieś trzeba wyjść Coś trzeba zrobić, by przetrwać dzień By się nie rozbić na tysiąc szkieł Egzystencja to gra Pan to znał monsieur Sartre Rozpadł się domek z kart Na nic w rękawie as