Była sama on był sam Była wiara szczęścia gram Była miłość i był grzech Była łza i cichy szept Była rzeka – miał być most Była cisza – miał być głos Była krzywda – miał być cud Była suknia –
Przypisane artukuły:
Szaroburo
Świat za oknem W deszczu moknie Ktoś na szaro zrobił świat Miał być w słońcu Ściemniał w końcu W szarobure barwy spsiał Brak perspektyw Deszcz nam wieści Werblem nam Szopena gra Dekadencja Tego miejsca Załamuje ręce nam Szaro buro ,
Lekkość i harmonia
Ty jesteś lekkość – to jest wiatr To są obłoków chyże konie Tyś jest niepewność, tańca czar Dotykiem niespokojne dłonie Wirujesz liściem, wabisz mgłą drażnisz zmysły śmiechu iskrą Dotykiem warg znak dajesz snom Że jesteś jawa – rzeczywistość Tyś jest
Miało być pięknie
Szarość poranka obojętnie Rozpływa się jak zjawa senna Ale sen znowu nie przychodzi I ciągnie nocna się gehenna Papieros (Bezsenność) jak stalowa struna Zaciska pętlę, głos odbiera A ja chcę krzyczeć, że tak nie chcę A ja chcę krzyczeć, że
Podzielimy włos na czworo
Podzielimy włos na czworo, będzie o co wojny wieść Na dwie części rozdzielimy, jeszcze równy stukot serc Z naszych godzin wydłubiemy garść rodzynek, szczęścia kęs Dziesięć palców rozpleciemy w zaciśnięte pięści dwie I tylko most pozostał, co łączy jeszcze nas
Ostatnie flamenco
Był duszny lipiec i czerwone wino w szklance Orkiestra grała nie góralskie, hoże tańce Gitary dźwięk czułą nutę we mnie poruszał A tutaj nuda, spleen i na chłopa posucha Zapamiętałam, że właśnie grali flamenco Gdy wszedłeś ty i z czoła