Gdzieś w nas W zakamarkach ukrył się świat Jak z Nikifora farb Trawa zielona jak Miedziany cerkwi dach I babie lato chmur Gdzieś w nas Lasu nawy w kokonach drzew W sutannie czarnej kos W dzikiego bzu ołtarzu Msza do
Gdzieś w nas



Gdzieś w nas W zakamarkach ukrył się świat Jak z Nikifora farb Trawa zielona jak Miedziany cerkwi dach I babie lato chmur Gdzieś w nas Lasu nawy w kokonach drzew W sutannie czarnej kos W dzikiego bzu ołtarzu Msza do
Chcieliśmy głową dotknąć chmur Mieliśmy światu zrobić aranż Lecz się po drodze rozmył gdzieś Drogowskaz sensu, chęci strzała Parkingiem nam przydrożny rów Hotelem rozwalona chata Metafizycznej bredni strzęp To nasza cnota, nasza wiara Coraz cieńsza linia Coraz większy wiatr Coraz

Spójrz przyjacielu Ziemia będzie rodzić chleb Na czarnych bruzdach Gdzie niedawno leżał śnieg Wybuchną majem Jeszcze szare pąki drzew Wrócą bociany Dzieci będą rodzić się ref. Jeszcze jeden rzut granatem Jeszcze tylko jeden raz Piach zachłyśnie się szkarłatem Potem cisza
Kiedy milknie gwar Gdy zamiera szum blednie łuna miast Kroków głuchy stuk Tonie w ulic mgle Topi w kroplach dżdżu Szelest liści drzew Rozumienie słów Akordeon gdzieś Padł, w pół taktu zdechł I rozjarzył cień Pijaniutki śmiech Wielki buldog bram

Na kartce skóry czuły list Dyktuje Twoich włosów dotyk Saharą pleców aż po świt Przesuwasz karawanę dłoni Czułą gorączkę moich warg Chłodzi twój oddech, wiatru dotyk I kształty wydm pod skórą ciał Zamienia palców krok ulotny Wędrówka trwa w największy
…Bo kiedy świat zamieni się W nieskończony wir karuzeli Nic już nie nie będzie takie jak Dawniej i nasze dłonie Oddalą się od siebie Jak galaktyki… Piszę ostatni list Ręka trochę drży Gdy ból pisania Cierniem słów krwawi w dłoni