W Sandomierzu na nadbrzeżu
Żaba się kochała w jeżu
Rzecz na pozór niezbyt brzydka
W trzcinach czy na grzęzawiskach
Lecz w centrum, na trotuarze
Taką rzecz się przecież karze
Przyjechała miejska straż
A to blamaż, z ssakiem płaz
Co historia na to rzeknie
Gdyż to skandal jest bezsprzecznie
W Sandomierzu wrze i huczy
Krzyczą jedni, szepczą drudzy
Taka zdrożność, profanacja
Toż to jawna prowokacja
Kto dopuścił, kto podjudził
Burmistrz z radą już się kłóci
Dziennikarze wietrzą wiatr
Mącą narodową kadź
Dwa apele i odezwa
Jeden list i trzy orędzia
Jeż już w trzecim przesłuchaniu
Żaba zaś po mózgu praniu
Rzekli – technologię nową
Prokreację przemysłową
Trochę jeża, trochę żabki
Miał być śliczny drut kolczasty
data pliku: 10.09.1999, 19:22
Sandomierska łamigłówka