Płynę

Za horyzontem został port
Głowa jak bania, pęka w szwach
Przede mną tylko west i nord
A za mną nóż i talia kart
Ten facet nie miał żadnych szans
Ja, król szulerów, spelun pan
Widziałem już niejeden raz
Krew tryskającą w mokry piach

Płynę, gdzie oczy poniosą
Płynę, gdzie gna dobry wiatr
Płynę, gdzie znaleźć nie sposób
Płynę, gdzie kończy się świat

Wyrodne dziecko, suczy syn
Portowe slumsy – to mój dom
Ojciec zachlany do krwi bił
I raz zapłacił za to krwią
Niech nikt nie leje przez to łez
Trudno, parszywy dotknął los
Muszę po świecie tułać się
Piętno Kaina gna mnie wciąż

Być może jest gdzieś taki świat
Wyspa, czy nie odkryty ląd
W duszę nie zaglądają tam
Nie ma dotyku brudnych rąk
Tam cię nie uczą jak masz żyć
Kobieta ma twój portfel gdzieś
Śmiejesz się bracie? Marszczysz brwi
Zaraz mój nóż ugodzi cię!

Płynę