Mechaniczna Cytryna -16 VI 2010- Klub Mechanik, Warszawa. sł. Marek Sochacki, muz. Robert Wiórkiewicz
Mówię do Ciebie cicho
Mówię do Ciebie cicho tak cicho jakbym świecił I kwitną gwiazdy na łące mojej krwi Stoi mi w oczach gwiazda twojej krwi Mówię tak cicho aż mój cień jest biały Jestem chłodną wyspą dla twojego ciała które upada w noc
Song o rozstaniu
Poznałam go, gdy jesień o liście z wiatrem wieczornym grała, va banque. I nie był pierwszym na mojej liście, Panów z którymi poszłabym w Świat. W tym swoim płaszczu śmiertelnie szarym że się rozpływał chwilami w mgle. Nie był bynajmniej
Jak deszcz
Przemieniona w suchą trawę Głosem świerszcza, słońca gniewem Ostra, szorstka i kłująca Nie przytulisz mnie do siebie Kiedyś miękka, kolorowa Jak motyla skrzydeł dotyk Dziś spłowiała w niebo sterczę Dumny badyl, chwastu dotyk Patrzę w górę, a tam chmury Kształty
Przed progiem (Pomiędzy)
Powiedzcie Gdzie teraz iść Powiedzcie Jak dalej żyć Kiedy odeszła wiara W czterech kątach pokoju Tylko szczypta popiołu Nie dopita herbata Sen gdzieś został za progiem Cisza głaszcze po głowie A samotność zabrania Opuszczania mieszkania Świat mi się rozbił Jak
Drzwi wpółuchylone… [Drzwi domyka cisza]
Drzwi domyka cisza Sterylna jak popiół Chłodna, bezlitosna Jak ostrze sztyletu Ciemność dom wypełnia Martwym swym oddechem Myśl wysysa pustka Przeraźliwym echem A przecież odszedłeś Drży odgłos twych kroków Furtkę zatrzasnąłeś Engram na obłoku Pamięci pod powiek Sklepieniem bez miary