Kiedy sama idziesz przez park Wyobraźnia wykręca ci ręce Niekoniecznie trzeba się bać Przecież wiesz, że nie jesteś już dzieckiem Niekoniecznie trzeba się bać… Lampa rzuca upiorny blask Na trotuar z powierzchni księżyca Niekoniecznie trzeba się bać Możesz się perwersyjnie
Nie kochajcie poetów
Nie kochajcie poetów dziewczęta Oni cukier wam zmieniają na sól Zgorzkniejecie na amen od wiersza Wyobraźni pokryje was kurz Nie kochajcie poetów kucharki Im jest słowo za kotlet, a was Między rondle schowali i garnki Między piwo w lodówce a
Nie jestem sama
Mama zajęta a tato w pracy Pogwarzyć mogę z telewizorem Ach, przydałby się maleńki skrzacik Wierny przyjaciel na niepogodę Taki ,co umie uważnie słuchać Bliski jak ręka, mój drugi cień Cóż, nie uświadczysz malca na półkach Bo nie istnieje magiczny
Nie daj się
Kiedy ranek niewesoły Gdy pod górkę masz do szkoły A na wierzbie gruszki kwaśne Nie załamuj się poważnie Nic że z matmy znowu „sztuka” Że Hollywood cię nie szuka I że brat ci wszamał ciastka Niecha zadziała wyobraźnia Optymizmu garści
Niby nic
Niby nic, dziewczyna taka, Która może mieć chłopaka Cóż nie Deep, ale to żaden wstyd Sama nie jest, ot i wszystko Żadną Dodą – celebrytką Wzrok spod rzęs – to nie zgoda na seks Ona ma, Tam jeziora dwa Może
NAVIGARE NECESSE EST (Powracamy na morze)
We mgle się rozpłynął Twój kolejny port Piłeś białe wino Kochałeś co noc Dzisiaj twój statek W miękkiej mgle wsiąkł Nabrzeżem błądzi Syreny głos Oceanu pani Wyciągnęła dłonie Ślubowałeś wszak żeglarzu Morzu niby żonie Powracamy na morze Na codzienny nasz