Za górami za lasami w pewnym miejscu jak ze snu Mieszkał sobie z Indianami wódz Apaczów Winnetou A po preriach gnał bizony, jego wielki biały friend Co nie boi się nikogo, a zwie się Old Shatterhand Ref. Ja Indianka, dziewczę
Wesoły św. Mikołaj
Grudzień snuje się po grudzie Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty Wreszcie piąty, spać się kładziesz Lufcik w oknie już otwarty O północy pewien gość Wejdzie cicho do mieszkania I zostawi w kącie coś Znajdziesz to gdy wstaniesz z rana Ale co
Wesołe wakacje
Koniec szkoły, żegnasz ją Podręczniki rzucasz w kąt Głowę czyścisz z wiadomości wreszcie zbędnych Już otwarte szafy drzwi Wyfruwają twoje sny O wolności Indianina gdzieś na prerii Dziki, wolny i swobodny Precz z potrzebą manier dobrych Jeść palcami, chodzić nie
Walentynki
Dawno temu gdzieś w Italii A konkretnie w mieście Terni Żył Walenty, biskup sławny Zakochanych wszystkich święty Wzrok przywrócił niewidomej By ujrzała chłopca swego Więc dzień wszystkich zakochanych Czternastego jest lutego Walentynki, Walentynki Dla chłopaka i dziewczynki Mały flircik, czuły
Wakacyjna miłość
Trwa dość krótko, zwykle tylko kilka dni Pachnie latem, jak ogniska wonny dym Pod namiotem chroni się, gdy pada deszcz Dla postronnych, bywa krótkim słowem – cześć ! Jest przelotna, jak spacerów nocny ptak Bez pieniędzy jak obrabowany bank Bez
Wakacyjny czas (Wakacje)
Jest zielono, że już bardziej być nie może Też w basenie, bo zakwitły właśnie glony Józek także po wczorajszym podwieczorku Dzisiaj rano zrobił się zielony Więc wytłumacz mi tę kwestię droga mamo Jak możliwe jest to końców końcem Że po