Deszcz latem w górach to nic dobrego
Za szybą pejzaż marszczy się
Pod liść kaliny skryło się echo
Krople rozmyły zieleń drzew
Mgły wściekle dymią pożarem igieł
Spowity w chmury na szczytach las
Strumienie huczą wojują z brzegiem
Powrotu chyba nadchodzi czas
A może za ziemi garbem
Horyzont kryje słońca blask
A może ktoś chce sprawdzić
Ile uczucia mieszka w nas
A może deszcz chce oczyścić
Słowa i myśli z kurzu chwil
Sens więc ukryty gdy
Tak mokniemy Ja i ty
Szarość kolory zdziera idzie niż
Prognozy dzisiaj znowu złe słyszę
Wrony zmoknięte milczy pies
I pejzaż się zapada w ciszę
Spojrzenia wiatr zamienia w spokój traw
I jak posągi stoimy w deszcz
Za horyzontem skrawek błękitu
Szczypta nadziei na lepszy dzień
Deszcz w górach