Kiedy chandra Skacze do gardła Beznadzieja wyje jak pies Kiedy nudy Mierzysz na pudy I ogólnie do kitu jest Live is brutal napis na ścianie A ziewanie tłumi wołanie O perspektywę jutra Dola podła i smutna Poleć w dur a
Śpiew leczy wszystko


Kategoria z nazwiskami osób współautorów

Kiedy chandra Skacze do gardła Beznadzieja wyje jak pies Kiedy nudy Mierzysz na pudy I ogólnie do kitu jest Live is brutal napis na ścianie A ziewanie tłumi wołanie O perspektywę jutra Dola podła i smutna Poleć w dur a

Niedospana od rana Zaziewana piżamna Cała senna jesienna Czar ją nocy wypełnia Pod powieki firanką Pewnie schował się anioł Czarny anioł snu stróż Mak jej sypie do stóp Śpiąca królewna W zamku z poduszek stu Czeka i się uśmiecha Miękkością

Noc tak czarna jak aksamit Chłód się skrada niewidzialny A na niebie wysrebrzonym Zawieszone błyszczą gwiazdy Kiedy sen zapomniał nadejść Spójrzmy w okno uchylone Może gwiazdka z nieba spadnie W nasze wyciągnięte dłonie Pada śnieg Wirują białe płatki Pada śnieg

Tam gdzie niebo kotwiczy przy rynku pochyłym Gdzie czas fotograf przeszłość na chwilę zatrzymał Stara Wisła tam pluszcze u stóp Gór Pieprzowych Co to ich Magellan próżno poszukiwał Tam z Puszczy sosny gonne na maszty żaglowców Cięli drwale patrzący na

Pieśni marynarskie sławią dzielnych kapitanów Opławiają twardą męskość brodatych bosmanów Lecz jest w szantach nie do końca zapisana nuta Nikt dotychczas nie pochwalił pieśnią kuka Jeśli chodzi o kucharza rzecz powszechnie znana Nie docenia jego pracy marynarska wiara Kpią z

W ciszy, że krzykiem nawet szept Korowód myśli zszedł na sejm I w wyobraźni wielkiej Sali Zaczęto radzić co tu dalej Minister zdrowia alarm wszczął Wieszczył upadek, rychły zgon Rzeczpospolita mego ciała Restauracji wymagała Szlachetne zdrowie Nikt się nie dowie