Słowa: Marek Sochacki  |  Muzyka: Jerzy Dziedziczak

Co zrobimy- Julio, moja od przedwczoraj
Nasza miłość dziecię wątłe i przedwczesne
Trzeba troski nieustannej i opieki
Aby chciane się poczuło i bezpieczne
A ty patrzysz przez balkonu długie pręty
I cytujesz mi, że Dania to więzienie
Nie tę sztukę odegrajmy, bardzo proszę
Szkoda słów, bo przecież reszta jest milczeniem

ref
To nieszczerość- szara wesz, komornik strachu
Co przykleja się do włosów fałszu gnidą
To na twarzy gwasz uśmiechu niby rana
Co jej słowem się zabliźnić nie pozwalasz
To twój portret bez retuszu grubej kreski
Twarz poranna siecią zmarszczek obolała
Lustro milczy, nie upiększa i nie kłamie
Fotografia absolutnie doskonała

Nasze drogi takie kręte i rozdroże
Przy spotkaniu już im było zapisane
Jak mydlana bańka szczęście pęka
Z odrętwienia snu budzimy się nad ranem
W twoje włosy na balkonie wiatr się wplątał
Ciepły wiatr, bezczelny Casanowa
Cicho szepczesz, że zadzwonisz może jutro
I wciąż trwa cholerna scena balkonowa

ref2
To nieszczerość- szara wesz, komornik strachu
Co przykleja się do włosów fałszu gnidą
To na twarzy gwasz uśmiechu niby rana
Co jej słowem się zabliźnić nie pozwalasz
Jeszcze jesteś w mych ramionach taka miękka
Lecz powoli kamieniejesz wrogim chłodem
Nie odjeżdżaj… przecież masz następny tramwaj
Moja piękna Galateo w drugą stronę

Blues z Szekspira