Pokochać ciebie to duszę zaprzedać. To kochać rozpacz, głębinę i bezdeń. To kochać „byłam” i całować „jestem” — Tak, przy rozstaniu, właśnie kocham ciebie. Dziecięcym głosem, cieniutkim głosikiem jeszcze moja miłość tobie cicho przeczy, lecz żebrzące oczy patrzą tej ucieczki,
Przypisane artukuły:
Wiatr nad Chańczą
Wokół lasy, w środku woda, pejzaż jak z sielanki wzięty To jest Chańcza, a nad Chańczą pięknych dziewcząt są zastępy Opalają się na plaży, wiatr im cudną skórę chłodzi Zapatrzyłem się na ciebie, mało nie rozbiłem łodzi Jesteś piękna jak
Dumka o czajce
Płynie woda płynie, po kamieniach brzęczy Słońce śniegi topi, daje wodzie moc. Nie chodź blisko brzegu – nurt ma niebezpieczny Jeszcze cię zabierze miła rzeki bystry prąd. Płynie czajka płynie, a w niej kozak młody Płynie po dolinie nie wiadomo
Posłuchaj
Kiedy sterylna czerń nocy Realność wygasi za oknem Znów będziesz mógł w sobie włączyć Twój niewidzialny odbiornik Dostroisz aparat ciała Do najcichszej ze znanych fal Czy słyszysz – to bije ci serce To sygnał, że jeszcze je masz I posłuchaj
Pejzaż z Brunonem Schulzem
Księżyc przestrzeni zapałka Ratusza lichtarz podpalił Ukrzyżowane nad głową Niebo przybite gwiazdami Uliczki ze strachu rude Wtulają się kamieniami I otwierają na przestrzał Bezgłośne krzyku bramami Pośrodku takiej nocy Że tylko w zęby tłuc Co robisz na ulicy Samotny Bruno
Ogród Luizy, albo wstęp do poezji

Wchodząc do ogrodu nie bardzo Luizy W ostępy nie bardzo migotliwych wzruszeń Przeszyci światłem pękających gruszek Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny Zakwitły wierszem, ze zdwojoną siłą Leśmian i burzan w cienistym ogrodzie Że wpuszczony w maliny postronny przechodzień Nawet nie