Ukradli mi rower, bardzo fajny był Do miasta daleko, będzie ze sześć mil Ktoś pędzi przed siebie, na rowerze mym Gdyby się przewrócił to nie płakał bym Może nie wygrałem, na nim Tour de France Ale miałem szansę zwiedzić świata
Bal

Bal noworoczny w wielkiej sali Na pierwszym piętrze pod chmurami Zatańczyć życie nam kazało I kontredansa nam zagrano To taniec póz umizgów dąsów Nagłych powrotów i obrotów Tu pani w masce niepokoju Tam pan w rozterek zgrabnym stroju ref. Taneczne
Bajka o Suwałkach
Kto błam wody czystej wkleił, w krajobrazy z baśni chyba Kto tu grzybów pełne lasy, okolicę zmienił w biwak Jakim cudem ryby pluszczą w wodzie przeźroczystej, za to Śniegi zimą nieprzejezdne a słoneczne zawsze lato Czarną Hańczą niby nitką jezior
Babcia i dziadek
Babcia i dziadek To niezły wynalazek To nie to co tata, mama Co nie mają czasu dla nas Oni wnuczkę oraz wnuka Chcą i lubią zawsze słuchać Nie są z drewna ani stali Można im się wyżalić Że jest przykro,
Atlantyda

Łyk herbaty spłukał resztę zamyślenia Pokój zamknął się w krawędziach czterech ścian Wiesz jak będzie, chociaż oczu nie otwierasz Chcesz by obraz pod powieką ciągle trwał Szarych ludzi wysypały fabryk bramy Zaraz przyjmie ich gościnny domu próg Zatrzasnąłeś drzwi w
Arkadia
Już chcesz oderwać się i lecieć, lecieć, lecieć By pająk stresu nie nadążył nici snuć Cóż cię właściwie tu na Ziemi może trzymać Gdy wokół ciebie widzisz głód i bród i smród Tak są neony wabią ćmy łagodnym blaskiem Te