To było jak dotknięcie fal minionego czasu Monmatre …dwadzieścia lat, zupełnie inny świat I w kwiatach ulic szlak I My – Ty i Ja W ustach biedy smak I nędzny pokoik Modelka nagich póz Za muzę byłaś tu A on
Blues spóźnionych na ostatni autobus
Zawirował w głowie świat, czas utopił się w kałuży Resztki ciepła kradnie wiatr, zamykają bramy stróże Jeszcze dłonie grzeje żar ostatniego papierosa Biały murzyn usiadł gdzieś, nuci pijanego bluesa Może macie jakiś klej, jakąś nitkę co pozszywa Pogmatwanych uczuć strzęp,
Bilet do snu (Bilet do marzeń)
Nagle, bez słowa, skończyłeś, jeszcze drzwi Skrzydłem, motyla… to koniec Prysła nadzieja na miłość piękną zbyt Ona nie zdarza się co dzień Nadeszła pora opadłych liści Choć lato nie stoi w sieni To warto mieć bilet do marzeń, dobry sen
Bieda
Rozgościła się jak dama Niepisana w moich planach Nie myślałem, że przyjedzie Bóg wie skąd Nie wiem z Azji, czy z Afryki Z Południowej Ameryki Ta zaraza nagle spadła na mój dom Bieda, szara bieda Twarz mi blednie niby kreda
Biały żagiel nadziei
Siedzę na pustej plaży Słucham jak woda gada Księżyc po fali chodzi Gwiazda do morza spada Marzę, oczy przymykam Wiatr pieści kosmyk włosów I tylko ciebie nie ma W przestrzeni rąk i głosu Gdzie jesteś mój żeglarzu Utkany z morskiej
Bezsenność
Bezsenność – rana snu Samotność – dialog bez słów Pustka – pokój bez ścian Ciemność – niepewność ram Cisza jak pieśń Połknęła dźwięk Sen poszedł spać Pod cudzy dach Zegar jak szpieg Zakłada sieć Z matni bez dna Wypełza strach