Gdyś jest grzeczna do przesady Cenisz sobie dobre rady Lubisz wodę i jej klimat Ale drażni cię łacina A żeglarze, rzecz to znana Klną jak szewcy i od rana Dam ci radę, gdyś jak mniszka Co do ciała i kieliszka
Mgła
Mgła – gdzieś odezwał się pierwszy ptak Latarń oczy – złoty krąg, bo mgła Nie ma nas, lecz chodzimy we mgle Długo już, bo tak łatwo zbłądzić w mgle Tylko puls – radar serca w mgle Chłodno tak, mgła osiada
Metamorfozy
Panta rhei, świat się zmienia Meandruje losu bieg Do mozaiki życia zbierasz Okruszyny barwnych szkieł Ciągle nowy wzór układasz By ukryty znaleźć sens Bo tak trudno opakować W sztywną formę żywą treść Na zachód od Wołgi Szęszoł niszczy czołgi Na
Mazurski raj
Jednych kusi czar Hawajów Innych sztorm Przylądka Horn Ktoś tam, gdzie zawieją wiatry Pożegluje łodzią swą A my, gdy w kieszeni pusto Lecz przygoda woła nas Popłyniemy starą łajbą Tam gdzie nasz mazurski raj W potarganych portkach Chociaż brak wychodka
Maniana Zejmana
Każdy marynarz, no są wyjątki Opływa w dóbr doczesnych krocie Je polędwicę, kawior, banany A zamiast w wodzie, kąpie się w złocie Trwa do rana maniana Zejmana Każdy marynarz, no są wyjątki To, jak powszechnie wszystkim wiadome Ma w domu
Mama, mama, mama
Mama To są ciepłe dłonie Mama To jest nieszczęść koniec Mama To promyczek słońca Mama Miłość wprost bez końca Mama, mama, mama Każdy mamę ma Mama, mama, mama Niech żyje sto lat Mama Plaster na odciski Mama Uśmiech, gdy dzień