Lubię leżeć na wznak Gapić w obłoków kształt Które w zamki olbrzyma zmienia wiatr Jestem taka leniwa Chciałabym w chmurach pływać Bez wysiłku, tak lekko jak ptak Płynąć piórkiem po niebie Dokąd, sama nie wiem Zawirować, zakołować, pełen luz Spadać
Pejzaż wczesnowiosenny albo Golgota Polska
W otwartym oknie wiatr zamilczał Kwantami woni ucichł w nozdrzach Wczesnowiosenny zapach ziemi Spalonej trawy gorzki posmak Świat za oknami brudno znany Jak rzeczywistość w prozie Zoli Polska Golgota burym cieniem Jak guz złośliwy rośnie, boli A za oknami tak
Pejzaż niepokojący
Namalowałeś dziś słońce Namalowałeś krzyż z dwojga rąk Usta rozwarte na oścież Krzyczące ze strachu krągłe -O Zbudził pejzaż Psy leżące łagodnie u stóp Między drzewa Jak wystrzał mknie niepokój Chyba kolory zmieni I doda błysk lecz mech Zniknie gdzieś
Pasażer na gapę
W mieście rynnami z kamienia Ludzkie żeglują potoki Wielkie jak płetwal tramwaje Unoszą ich w ulic odnogi Wciąż prądem rzek obojętnych Niesieni, choć w piersiach brak tchu Płyniemy, by dotrzeć do portu Beztroski zamkniętej na klucz Ref. Bez mapy, kompasu
Palcem po wodzie
Koleżanko, kolego Przecież deszcz to nic złego Nie ma sensu za szybą się kryć Na podwórzu kałuże Wróżą długie podróże W świat daleki możemy wyruszyć Palcem po wodzie Na złość pogodzie Nim przyjdzie wieczór Dobić do brzegu Wyprawa taka Koło
Otwórzcie drzwi
Patrzysz na skrawek nieba Zazdrościsz białym obłokom Lecieć swobodnie w górze Chciałbyś jak babie lato Nie nosisz hiszpańskich butów Na szyi nie masz łańcucha Wystarczy tylko się nie bać Wystarczy użyć klucza Nie bójcie się Odrzućcie strach Zamknięte drzwi Otworzyć