Nad głową noc zła królowa Sen gdzieś przepadł i nie mogę spać Księżyc twarz pokazuje lampę złotą A promieni blask moich myśli szlak do gwiazd Wzlecieć w górę chcę, ale szyba Nie chce puścić i krzyczy stop Okruch szkła, zawieszony
Przez szkło

Nad głową noc zła królowa Sen gdzieś przepadł i nie mogę spać Księżyc twarz pokazuje lampę złotą A promieni blask moich myśli szlak do gwiazd Wzlecieć w górę chcę, ale szyba Nie chce puścić i krzyczy stop Okruch szkła, zawieszony
Możesz iść, zostałeś sam W garści nic, w kieszeni wiatr Strzępki chwil, okruchy dat W ręce kij, pod nogą piach W mieście ostrożnie, przy czerwonym przez ulicę W buszu uważaj na transcendentalne sny Bo w błogostanie łatwo w ręce wpadniesz
Przed tobą okien białe ramy Czy widzisz za oknami świat Jeden krok a znów będziesz tam Gdy tylko wiatr znak ci da Znak da firankami Już lecisz w dal, już ci skrzydła rosną Prosto do gwiazd , swobodny ptak I
Każdego dnia, gdy budzę się Przy twoich drzwiach kończę sen Czekam, aż otworzysz je, przytulisz mnie A potem pójdziesz do łazienki Każdy dzień zamienia w piekło się Gdy wychodzisz mówiąc – cześć I nie zobaczę cię aż do jutra… Odchodzisz,
Marzę o tym, aby choć popatrzył W swoje mocne choć, na chwilę ujął dłonie Moje ręce nieszczęśliwe i samotne A on skała, wzrok kieruje w inną stronę Gdy na przerwie stoi taki obojętny Na spojrzenia na zaklęcia i na szepty
Jesień smutna za drzwiami i mokro Pies na spacer wyjść nie chciał dziś rano Mama smutna i tato poważny Swe problemy dorośli też mają Wirus grypy mnie straszy za oknem Malinową więc piję herbatkę Wyobraźni włączyłam komputer I wymyślam prezenty