Gdzieś o setki mil Gdzieś o tysiąc chwil Gdzieś o marzeń stos Gdzie nie można dojść Tam gdzie tylko ptak Tam gdzie cichnie wiatr Tam na jawie sen Tam dopłynąć chcę Rafa koralowa Rafa kolorowa Jak tęczowa baśń Nasz podwodny
Radom – shanty
Wody tyle co w kałuży dla okrętów papierowych Białe żagle prześcieradeł na balkonach wiatr wydyma Kapitanów siwobrodych ni w aptece nie uświadczysz Wyją wilki, lecz nie morskie, gdy surowa spadnie zima Ale nocą, gdy nad miastem księżyc rzuci sieć spełnienia
Ptak
Za oknem zaśpiewał ptak Sypnął garścią nut beztroskich l odleciał i sen skradł Wyszarpany późnej nocy Okiennice ciężkie powiek Spowalniają czasu bieg Lecz nie sposób w sen znów odejść W nieświadomość zaszyć się Trzeba będzie twarz obudzić Włączyć napęd rąk
Przyjechał Cyrk
W małych miasteczkach, małe dzieci Śnią wieczorami dziwne rzeczy Na grzbiecie słonia mkną sawanną Przez trawę słońcem malowaną Dokoła biegną antylopy I kurz unosi się spod kopyt Taneczne kroki, wdzięczne – pas I budzik hiena budzi nas Przyjechał cyrk Słoń
Przyjaciel
Gdy cię samotność kłuje jak igła Gdy jest ci smutno, gorzko i źle Tato – brak czasu, mama – zajęta Kto cię wysłucha, pocieszy cię Ref. Przyjaciel płacze – kiedy płaczesz Gdy śmiejesz się – on śmieje się Zawsze zrozumie
Przez szkło
Nad głową noc zła królowa Sen gdzieś przepadł i nie mogę spać Księżyc twarz pokazuje lampę złotą A promieni blask moich myśli szlak do gwiazd Wzlecieć w górę chcę, ale szyba Nie chce puścić i krzyczy stop Okruch szkła, zawieszony