Awantura już od rana, z wszystkich książek i zeszytów
Wysypały się wyrazy i w bezładnym stoją szyku
Skąd ten rwetes, zamieszanie, sytuacja niesłychana
Kropka opuściła zdania i w nieznane uleciała
A kropka hasała, jak piłka skakała
Toczyła jak słońce, w południe gorące
Zmieniała się w pieprzyk na twarzy Tereski
I w jabłko na drzewie i w gwiazdkę na niebie
Gdzie początek, a gdzie koniec, cały sens straciły zdania
Horrendalny nieporządek, katastrofa – kropko mała
Próżno średnik i przecinek wytężają wszystkie siły
Na nic prośby pytajnika, już ochrypły wykrzykniki
A kropka….
Biedne słowa we łzach całe, coraz cieńsze, coraz bledsze
Trudno będzie je odczytać, okulary wprost konieczne
Proszę, wracaj czarna kropko, na swe miejsce między zdania
Chociaż mała, ale wielka – kropka odkrzyknęła – zaraz !
A kropka…
data pliku: 26.11.2003, 12:08