W mieście rynnami z kamienia Ludzkie żeglują potoki Wielkie jak płetwal tramwaje Unoszą ich w ulic odnogi Wciąż prądem rzek obojętnych Niesieni, choć w piersiach brak tchu Płyniemy, by dotrzeć do portu Beztroski zamkniętej na klucz Ref. Bez mapy, kompasu
Pasażer na gapę
