Gdzieś o setki mil Gdzieś o tysiąc chwil Gdzieś o marzeń stos Gdzie nie można dojść Tam gdzie tylko ptak Tam gdzie cichnie wiatr Tam na jawie sen Tam dopłynąć chcę Rafa koralowa Rafa kolorowa Jak tęczowa baśń Nasz podwodny
Rafa



Gdzieś o setki mil Gdzieś o tysiąc chwil Gdzieś o marzeń stos Gdzie nie można dojść Tam gdzie tylko ptak Tam gdzie cichnie wiatr Tam na jawie sen Tam dopłynąć chcę Rafa koralowa Rafa kolorowa Jak tęczowa baśń Nasz podwodny

Wody tyle co w kałuży dla okrętów papierowych Białe żagle prześcieradeł na balkonach wiatr wydyma Kapitanów siwobrodych ni w aptece nie uświadczysz Wyją wilki, lecz nie morskie, gdy surowa spadnie zima Ale nocą, gdy nad miastem księżyc rzuci sieć spełnienia

W małych miasteczkach, małe dzieci Śnią wieczorami dziwne rzeczy Na grzbiecie słonia mkną sawanną Przez trawę słońcem malowaną Dokoła biegną antylopy I kurz unosi się spod kopyt Taneczne kroki, wdzięczne – pas I budzik hiena budzi nas Przyjechał cyrk Słoń

Nad głową noc zła królowa Sen gdzieś przepadł i nie mogę spać Księżyc twarz pokazuje lampę złotą A promieni blask moich myśli szlak do gwiazd Wzlecieć w górę chcę, ale szyba Nie chce puścić i krzyczy stop Okruch szkła, zawieszony

Każdego dnia, gdy budzę się Przy twoich drzwiach kończę sen Czekam, aż otworzysz je, przytulisz mnie A potem pójdziesz do łazienki Każdy dzień zamienia w piekło się Gdy wychodzisz mówiąc – cześć I nie zobaczę cię aż do jutra… Odchodzisz,

Marzę o tym, aby choć popatrzył W swoje mocne choć, na chwilę ujął dłonie Moje ręce nieszczęśliwe i samotne A on skała, wzrok kieruje w inną stronę Gdy na przerwie stoi taki obojętny Na spojrzenia na zaklęcia i na szepty