Wreszcie zmusiłaś mnie ziemio Przez poetów zwana matką ojczyzną Bym określił bez sztuki uników Pogląd swój na twoją rzeczywistość Chcesz bym w mózgu swego zakamarkach Stworzył jakąś śmiałą deklarację Opowiedział się za albo przeciw Całkiem prosto, całkiem jednoznacznie A ty
Przypisane artukuły:
Obok siebie
Cieniem jesteś nawet we śnie Nieodłączna, przy mnie wciąż Niewidzialna nić nas łączy – nikt nie widzi Nie rozdzieli nas rzek ludzkich bystry prąd Choć nie patrzysz w oczy mi Dotyk dłoni obcy ci Dzieli przestrzeń nas i czas Miłość
Obława na młode Wilki
Ja jestem wilk nikogo się nie boję Groźna biel zębów błyska kiedy chcę Zimą wataha bo tak mi wygodnie Latem samotny biegnę w bujny step Rodzinne stado nie chce być posłuszne Kłami wymuszam posłuch ma być tak Jak najmocniejsza żąda
Nocny rejs
Zostaw latarń krąg za sobą Po omacku zejdź na brzeg Wejdź do łodzi ciemną nocą Zanurzony popłyń w cień Nigdzie gwiazdy, ni księżyca W nieskończoność obierz kurs To dla ciebie ta muzyka Jednostajny fali plusk Nieznajome mijasz brzegi Niespokojny ptaków
Nieśmiały blues
Blady świt, o poranku wstaje blues Kawy łyk i za próg wychodzi blues Dokąd idziesz – pytam Nie otworzył ust Milczy blues jak obcy przechodzień Poranny chłód przenika ciało nożem Papieros nam nie starcza za ognisko W zgrabiałe ręce chucha
Nihilizm bluuuus
Nie chcę być piękny Bycie pięknym jest męczące Zwłaszcza po pięćdziesiątce A gdybym był kobietą To już bym sobie żyły przeciął I to jest mój Nihilizm bluuus Totalnej negacji guz Nihilizm blues Nie chcę być bogaty Być bogatym jest męczące