Nagle, bez słowa, skończyłeś, jeszcze drzwi Skrzydłem, motyla… to koniec Prysła nadzieja na miłość piękną zbyt Ona nie zdarza się co dzień Nadeszła pora opadłych liści Choć lato nie stoi w sieni To warto mieć bilet do marzeń, dobry sen
Przypisane artukuły:
Bieda
Rozgościła się jak dama Niepisana w moich planach Nie myślałem, że przyjedzie Bóg wie skąd Nie wiem z Azji, czy z Afryki Z Południowej Ameryki Ta zaraza nagle spadła na mój dom Bieda, szara bieda Twarz mi blednie niby kreda
Biały żagiel nadziei
Siedzę na pustej plaży Słucham jak woda gada Księżyc po fali chodzi Gwiazda do morza spada Marzę, oczy przymykam Wiatr pieści kosmyk włosów I tylko ciebie nie ma W przestrzeni rąk i głosu Gdzie jesteś mój żeglarzu Utkany z morskiej
Bezsenność
Bezsenność – rana snu Samotność – dialog bez słów Pustka – pokój bez ścian Ciemność – niepewność ram Cisza jak pieśń Połknęła dźwięk Sen poszedł spać Pod cudzy dach Zegar jak szpieg Zakłada sieć Z matni bez dna Wypełza strach
Bezimienna
Stara balia, łajba, krypa Emerytka, żółwia szprycha To nie nazwa dla okrętu z ambicjami Co by chciał jak Cuty Sark Swą urodą podbić świat Gdy do portu wpływa pod żaglami Ludzie tępi i zawistni Nikt mu nazwy nie wymyślił Jakiś
Człowiek – to brzmi durnie
Ty, który ujarzmiłeś Ziemię Ty, w którym ciągle dziecko drzemie Ty najmądrzejszy i najczystszy Ty zadufany i bezmyślny Ty, który pętasz rzeki w biegu Ty, co nie pytasz jak, dlaczego Ty, co się mienisz królem stworzeń Ty, co cię wirus