OSPA 1996: SŁOIKI – Piosenka zboczeńca (Zwykły szary dzień)

Gdyś jest grzeczna do przesady Cenisz sobie dobre rady Lubisz wodę i jej klimat Ale drażni cię łacina A żeglarze, rzecz to znana Klną jak szewcy i od rana Dam ci radę, gdyś jak mniszka Co do ciała i kieliszka
Mgła – gdzieś odezwał się pierwszy ptak Latarń oczy – złoty krąg, bo mgła Nie ma nas, lecz chodzimy we mgle Długo już, bo tak łatwo zbłądzić w mgle Tylko puls – radar serca w mgle Chłodno tak, mgła osiada
Panta rhei, świat się zmienia Meandruje losu bieg Do mozaiki życia zbierasz Okruszyny barwnych szkieł Ciągle nowy wzór układasz By ukryty znaleźć sens Bo tak trudno opakować W sztywną formę żywą treść Na zachód od Wołgi Szęszoł niszczy czołgi Na
Jednych kusi czar Hawajów Innych sztorm Przylądka Horn Ktoś tam, gdzie zawieją wiatry Pożegluje łodzią swą A my, gdy w kieszeni pusto Lecz przygoda woła nas Popłyniemy starą łajbą Tam gdzie nasz mazurski raj W potarganych portkach Chociaż brak wychodka