Urodziny Grubego 2023

Od portu do portu Od lądu po ląd Od brzegu do brzegu Czy cisza czy sztorm Coś ciągle przed siebie Po świecie nas gna Nie może zatrzymać Nie w miejscu nam stać Żeglarz musi żeglować Bo wiatr musi wiać Ryba
Siostra Jarka ma kanarka Czy to dobrze, czy to źle Jarka ciotka ma zaś kotka Może zaprzyjaźnią się Jarka mama – co za dramat Dwa jamniki rude ma A zaś tato – co wy na to Jest spod znaku lwa
Wszystko się może zdarzyć Świat zwariował- na głowie chce stać Chmury- piasek na plaży Mleczny obłok do morza zaś spadł Tylko jedna minutka Aby kot mógł zamienić się w psa Kalejdoskop- wirówka Zwariowane reggae nam gra Przetańczmy cały dzień Zawiruje
Prawie na końcu świata Gdzieś na planecie Ziemia W mieście co zwie się Tarnobrzeg Spełniają się marzenia Rządzi tam Mały Książę Co kocha róże i dzieci Otworzył tam dla nich szkołę I słońce w niej zawsze świeci Ref.: Jesteśmy jedną
Wszyscy mówią ci do przodu idź Spal za sobą mosty, Tak łatwiej, tak prościej Biegnij ile sił Tańcz na linie, kiedy każą ci Świat to wielka scena Stadion, ludzkie sny Widzów są tysiące Aktor – to ty Wiara i nadzieja
Chmury się zwarły W podniebnej batalii I pułk za pułkiem na wschód Apokalipsy Jeźdźcy tragiczni Tętentem wpadają do głów Depresji sztandary Brak chęci i wiary Łopoce nad nami zły cień Niedobrze kochana Vendetta od rana Słowo za słowo jak cierń
Chodzą, chodzą słuchy Że się kończą pluchy Miauczą, miauczą koty Że ustaną słoty Słychać, słychać głosy Że nadchodzą mrozy Chodzą, chodzą wieści Będzie zima wreszcie Zima, zima, pada śnieg Zima, zima, biało jest Zima, zima, w góry jedź Zimy, zimy,
Nasze dłonie, skrzydła ptasie Tak je łatwo gestem spłoszyć Trzeba ciszy, osobności Cierpliwości by oswoić Zbędne słowo i odlecą By nie wrócić nigdy więcej Snuję srebrną sieć intrygi By skrępować płoche ręce Już się palce slątały jak bluszcze zielone W
Anestezjolog nie przyszedł do pracy Bez znieczulenia trzeba będzie ciąć Są w ministerstwie sposoby na takich Zatrudnić Ruskich zdecydował rząd I przyszedł Wania, dawny stachanowiec W białej fufajce, w dłonie ujął młot Prędko znieczulił uderzeniem w głowę Sierpem otworzył, Vivat
Tydzień wlecze się jak żółw Szkoła, nauka, ucz się, ucz Garby rosną stres się czai Są klienci dla szpitali Smutna mina to reguła Trudno uśmiech wprost uciułać Piątek – głębszy oddech weź Bo w sobotę – chyba wiesz W sobotę
Zamiast słów Ciepło ust Zamiast skarg Dotyk warg Zamiast dni Tupot chwil Zamiast gry Pasjans mgły Nie odwracaj perspektywy Pozwól, niech stopnieje lód Obojętność rani serce Ostry nóż Wyjmij z głowy gwóźdź sumienia Plewy wstydu rzuć na wiatr Zamknij oczy
Upał jakby na ziemi słońcem grzał by Cisza jakby ktoś z góry makiem siał Woda gładka jak z desek zbita tratwa Uklęknijmy błagajmy o wiatr O wielki manitou Podmuchaj trochę tu Daj nam maleńki wiatr Do wypełnienia szmat Niechaj szmer
Znów zabłądziłam pogubiłam drogi W dżungli zdarzeń wśród głuchych pni I nie mogę trafić tam gdzie chcę Stoję, płaczę ,wołam cię Zabłąkana ćma w zbyt pogodny dzień Schować się gdzieś , przeczekać chcę Przestraszone myśli poskładać w sens Nie dać
Natęż z nami wszystkie siły Już kotwicę podnosimy Ciągnij liny równym taktem Niechaj maszt zakwitnie żaglem Ujmij stery ręką twardą Nie ma żartów z nawigacją Poprowadzisz dziób okrętu Wśród bałwanów i odmętów Ubi, dubi, dara da Kto zaklęcie takie zna
Duży słoik marmolady Sto tabliczek czekolady Złotą rybkę w szarym sosie Pomarańczy worków osiem Nawet słonia też – jak sądzę Bowiem gdy się ma pieniądze Za pieniądze możesz wszystko Nic nie robić, być artystą Jadać kawior na śniadanie Albo latać
Za wiele aniele Za wiele o wiele Ze szczęścia utkanej tej mgły Za wiele o wiele Za wiele aniele Za długo o wiele błądzimy Za wiele aniele Za wiele o wiele Za sennych współzwierzeń do dna Za wiele o wiele
W zdrowym ciele – zdrowy duch Twierdził starożytny lekarz Gdy chcesz sprawnym być za dwu Poudawać warto Greka Olimpiada, wielki sport Każdy ćwiczy co się zowie Niechaj wstanie każdy śpioch I niech głośno sobie powie Kto chce silny być jak
Gdzieś na wielkim oceanie Trzymaj kurs ahoj Leżą wyspy z marzeniami Ster na burt ahoj Strzegą morskie jej głębiny Trzymaj kurs ahoj Przed głupimi, bezdusznymi Ster na burt ahoj Na te wyspy możesz obrać kurs Gdy ci zbiera się na
Mam rodzinę najzwyklejszą w świecie Mama, tata, siostra – no i ja Praca, szkoła, zresztą – sami wiecie Obowiązków co dzień cały kram Ale w piątek, gdy jesteśmy razem Wytyczamy łykendowy szlak Wędrujemy gdzieś palcem po mapie Gdzie nieznane oczekuje