
Nad polem suwalskim rzednie mgła
Gdzieś w opłotkach kur pieje
A czterej młodzi przyjaciele
W namiotach cichy wiodą spór.
Rzekł pierwszy:
„Patrzcie już świta wtorek.
Już wkrótce zagrzmi gitary głos
A w centrum nasz Ojciec, Nasz Zborek
Nad mapą czuwa, pełen trosk”.
A drugi na to:
„Kto mistrzem patelni? i pociera swoją skroń.
Podobno sam Ojciec Zborek
Do tej pracy przykłada dłoń”.
„Dojrzewa cytrynówka…” – w szczerej trosce
Cichutko westchnął trzeci z nich.
„Na pewno w swej mądrości
Ojciec nasz nie daje Piw!”
Wschód słońca niby blask flesza
Oświetlił widok suwalskich pól.
Z okrzykiem: „Dajmy radę rzesza!”
Do swych kajaków rusza w bród!
Wtem młodzian czwarty, już z oddali,
W porannym zgiełku, dzierżąc sławojki woń,
Zawołał: „Patrzcie, z nami Zborek!
Na samym przedzie – oto On!”
O Bella bella bella mari, bella mari
Tekst napisany na spływie kajakowym. Zachowany przez Marka Zborowskiego-Weychman'a